„Agata Szczotka: Tegoroczna, dwunasta edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Etiuda&Anima była pod wieloma względami nowa. Zmieniła się nazwa, poza konkursem etiud po raz pierwszy zorganizowano konkurs animacji, znaczącą część pokazów przeniesiono z Centrum Kultury „Rotunda” do kina Kijów. To bardziej ewolucja imprezy czy rewolucja?
Bogusław Zmudziński: Jestem przekonany, że ewolucja. Szczególnie w przypadku konkursu animacji, który wydaje się programowym novum, ale gdyby się cofnąć do poprzednich edycji festiwalu, widać, że od początku preferowaliśmy tę dziedzinę twórczości filmowej. Bodaj jako jedyni w Polsce prowadzimy od lat konsekwentną politykę programową, która polega na pokazywaniu tego, co się dzieje w światowym filmie animowanym. Przez pierwsze lata wynikało to ze współpracy z Krakowskimi Warsztatami Filmu Animowanego, które od 1996 r. współorganizowaliśmy z Pracownią Filmu Animowanego krakowskiej ASP i szwajcarską Fundacją Pro Helvetia. To właśnie dzięki nim pojawiła się u nas międzynarodowa czołówka twórców.
ASz: Mówi Pan o ewolucji, ale uruchomienie drugiego konkursu animacji jest odejściem od dotychczasowej tradycji festiwalu. W nowym konkursie uczestniczą także profesjonaliści, a przecież głównym celem Etiudy była prezentacja szkół filmowych i artystycznych oraz młodych twórców…
BZ: Ta hybrydalność programu konkursowego jest pochodną ewolucji imprezy, ale to nie jedyny powód, dla którego dopuściliśmy do konkursu ANIMA filmy profesjonalistów. W gronie osób zajmujących się animacją – a jest to stosunkowo nieliczne środowisko – pozycja studentów jest zupełnie inna niż w pozostałych branżach filmowych. Studenci w naturalny sposób są akceptowani przez starszych twórców animacji, profesorowie przyjeżdżają na festiwale ze swoimi uczniami, przyjaźnią się z nimi, promują, współpracują przy realizacji filmów. To bardzo sympatyczny i zupełnie wyjątkowy zwyczaj. Znacznie łatwiej w tym kontekście zrozumieć, że w jednym konkursie startują studenci i profesjonaliści, a także twórcy niezależni.
ASz: Czy przed laty brał Pan pod uwagę taki kierunek rozwoju imprezy?
BZ: Nie, rozwoju dynamicznej imprezy kulturalnej nie powinno się, a może nie da się planować. Mnie co roku zaskakują nowe zjawiska, pojawiają się nieoczekiwane pomysły, choć nic nie dzieje się przypadkowo. Etiuda narodziła się dlatego, że na Krakowskich Festiwalach Filmów Krótkometrażowych filmy studenckie nie były dopuszczane do konkursu, a uważałem, że na to zasługują. Wzorem zagranicznych imprez pojawił się festiwal, który z założenia skupiał zainteresowanie na studenckiej twórczości filmowej. Później nastąpiła wspomniana ewolucja w kierunku animacji. Jeśli w najbliższych latach uda się utrzymać organizację tych dwóch konkursów, to może pomyślimy nad ich rozdzieleniem i zmianą formuły. A może pojawi się jakiś nowy impuls.”
Od Etiudy do Animy. Z Bogusławem Zmudzińskim, dyrektorem Festiwalu Etiuda&Anima 2005 rozmawia Agata Szczotka, „Kraków” 2005, nr XII, s. 14.