Z Bogusławem Zmudzińskim, założycielem i dyrektorem artystycznym festiwalu Etiuda&Anima rozmawia Amelia Wichowicz.
Amelia Wichowicz: Po raz pierwszy festiwal organizowany jest przez nowy podmiot – Fundację Promocji Kultury Artystycznej, Filmowej i Audiowizualnej Etiuda&Anima. Co to oznacza dla samej imprezy?
Bogusław Zmudziński: Po tym, co przeszliśmy, nie będę się silił na dowcipną odpowiedź, powiem tylko krótko: skoro fundacja o tej samej nazwie, co festiwal, przejęła festiwal i jest jego organizatorem, to może mu to tylko wyjść na dobre. Najważniejsze, że ekipa, która dotychczas organizowała festiwal przy Stowarzyszeniu Rotunda, organizuje go dalej i że mimo trzęsienia ziemi, które przeszliśmy, zachowany został jej programowy profil, co dla mnie było najważniejsze. Nigdy nie rozpatruję konkretnej edycji festiwalu w oderwaniu od poprzednich i następnej. Postrzegam festiwal jako organizm, który żyje wiele lat i jeśli można zachować jego tożsamość przez długi czas, to dla mnie – obok jego artystycznego poziomu – jest to najwyższą wartością.
AW: Co Pan szczególnie poleca widzom tegorocznej Etiudy&Animy?
BZ: Zawsze wykręcam się od odpowiedzi na to pytanie, bo cały program, jako jego pomysłodawcy, jest mi bliski. Jak już jednak muszę odpowiedzieć to zazwyczaj polecam te wydarzenia, które są związane z wizytą gości – artystów. W tym roku wymienię twórców animacji, którzy wezmą udział w naszych Autoportretach: Węgier Geza M. Toth, Rosjanka Svetlana Filippova, Szwajcar Claudius Gentinetta. Przed laty, w drugiej poł. lat 90. jako młodzi ludzie byli uczestnikami Międzynarodowych Warsztatów Filmu Animowanego, po latach wracają do nas jako uznani twórcy, w roku, w którym obchodzimy jubileusz 25. edycji warsztatów. Będą w ramach Autoportretów prezentować swój warsztat, a także pokazywać swoje filmy. Ten punkt programu jest zawsze ozdobą festiwalu.
AW: Kto jeszcze pojawi się w gronie VIP-ów festiwalu?
BZ: Będziemy gościli Tony’ego Palmera z Wielkiej Brytanii, znakomitego twórcę filmów muzycznych, który zaprezentuje swoje trzy filmy wyrastające z jego fascynacji muzyką rozrywkową, zwłaszcza fenomenem Beatlesów i Leonarda Cohena. Przyjedzie do nas juz po raz trzeci Koji Yamamura, niewątpliwe aktualnie najwybitniejszy twórca japońskiej autorskiej animacji. Sławomir Idziak, operator filmowy o międzynarodowej sławie, odbierze Specjalnego Złotego Dinozaura za zasługi twórcze i pedagogiczne, poprowadzi także warsztaty z dramaturgii wizualnej. A ostatniego dnia Bodo Kox, spotka się z publicznością po seansie „Człowieka z magicznym pudełkiem”. Będziemy mieli też innych gości, m.in. reprezentantów różnych festiwali filmów animowanych.
AW: Anima.pl to nowy punkt programu. Jak narodził się pomysł na trzeci konkurs?
BZ: O konkursie polskiej animacji myślałem od lat, ale tutaj w Krakowie istniał Ogólnopolski Festiwal Autorskich Filmów Animowanych OFAFA, organizowany z powodzeniem przez Janusza Korosadowicza w Kinie „Wrzos”. Był to jedyny w Polsce festiwal poprzez konkurs polskiej animacji podsumowujący całą produkcję roczną. Niestety podupadł z kilku przyczyn. Spotkałem się więc z Januszem Korosadowiczem, z którym znamy się od lat i Janusz – już po rezygnacji z dalszego zajmowania się OFAFĄ – zaakceptował pomysł, aby to właśnie Etiuda&Anima przejęła ideę konkursu polskiej animacji. W pewnym sensie dowodem na to jest tegoroczna „10”, czyli tradycyjne wydarzenie festiwalu, w trakcie którego uznane autorytety wybierają 10 filmów według zaproponowanego kryterium. W tym roku Janusz wybrał 10 filmów nagrodzonych w trakcie 20. edycji festiwalu OFAFA . I tak w niedzielę, ostatniego dnia Etiudy&Animy, o godz. 14.00 w Kijów Centrum odbędzie się najdłuższa projekcja festiwalu złożona z 10 filmów nagrodzonych na OFAFIE.
AW: Czy może Pan zdradzić plany programowe na kolejną Etiudę&Animę?
BZ: Niewątpliwie wiodącym motywem przyszłorocznej Etiudy&Animy będzie jubileusz – 25 lat istnienia festiwalu. Ćwierćwiecze to kawał czasu, to jest też kawał mojego życia. Jestem pomysłodawcą i od początku organizatorem, i co najważniejsze dbam o program tej imprezy. Na pewno chciałbym w przyszłorocznej edycji mieć kilka akcentów, które jeszcze mocniej niż zazwyczaj uświadamiają ciągłość festiwalową, np. kolejny raz warto byłoby sprawdzić jak się spisują nasi laureaci i uczestnicy sprzed lat, co robią dzisiaj.
Nie zdradzając zbyt wiele mogę też np. powiedzieć, że mam pomysł na przygotowanie wystawy flick booków, czyli małych książeczek, rysowanych często jakby od niechcenia przez twórców animacji, które stanowią jeden z dowodów na to, że animacja jest starsza niż kinematograf. Chcę zaapelować do naszych dawnych gości, żeby nam przysłali swoje flick booki. Marzy mi się taka obfita wystawa tych artystycznych drobiazgów. Nie wiem tylko jak upilnować, żeby niektóre szczególnie atrakcyjne egzemplarze nie poznikały zbyt szybko, wzbogacając zbiory fanów animacji. Ale to już odrębny problem.