Film stał się rejestracją ludzkiej duszy. Widać ją jak na dłoni. Wystarczy tylko przekroczyć granicę ciała. I to właśnie czyni On – nie filmowiec, nie reżyser, ale spowiednik dusz! Mowa o Herzu Franku – łotewskim realizatorze filmów dokumentalnych, prekursorze ryskiej szkoły poetyckiego dokumentu lat 60. XX w.
Kadr z filmu "10 minut starszy" reż. Herz Frank
Herz Frank przyszedł na świat w biednej, żydowskiej rodzinie w 1923 roku. To od ojca zaraził się pasją fotografowania, która doprowadziła go do kręcenia filmów. W jednym z wywiadów przyznał, że jego życiową siłą jest możność zachwytu nad pięknem świata. Postawę tę utrzymał aż do śmierci w 2013 roku.
Nie każde dzieło zasługiwało dla niego na miano filmu. Dopiero, gdy przed kamerą obnażyła się dusza człowieka, jego Prawda, a reżyser był w stanie ten moment zarejestrować – to był film. Temu podejściu towarzyszyła także niezwykła wrażliwość na światło, a także wybór czarno-białej taśmy – zdaniem Franka – dającej możliwość stworzenia uniwersalnego przekazu.
Wydawać by się mogło, że stworzył filmy oparte na sensacji i smutku: „Sąd Najwyższy” („Supreme Court”, 1988) – rozmowa z człowiekiem skazanym na śmierć; „Diagnoza” („Diagnosis”, 1975) – ukazanie sekcji zwłok; „Pieśń nad pieśniami” („The Song of Songs”, 1989) – męczący poród; „Poza strachem” („Beyond the Fear”, 2015) – historia mordercy i kobiety, która dla niego porzuca męża. Oczywiście można te filmy odczytywać na dosłownie. Jednakże Frank, poprzez liczne konteksty (często biblijne), każe odnieść się widzowi do sfery sacrum, do uświęcenia wypływającego z cierpienia. Wtedy jak na dłoni widzimy to, co czyni te filmy uniwersalnymi mimo upływu lat – Człowieka.
Patrycja Skoczylas
23 listopada (czwartek), 15.30
Kijów Centrum – Sala duża